poniedziałek, 7 września 2015

Manifestacja przeciwko imigrantom? Tak, ale...

Drodzy narodowcy, inicjatorzy zbliżających się manifestacji przeciwko imigrantom.

Na początek mam prośbę, aby umiejący czytać przekazali poniższe słowa pozostałej większości.

Mam pewne przemyślenia co do inicjatywy manifestacji. Tzn wiem, że głównie chodzi o zadymę, a dopiero później o jakieś ideały czy coś, ale napiszę swoje tak czy inaczej.

Róbcie te manifestacje. Popieram, a gdyby nie inne plany, sam bym poszedł. Pod jednym warunkiem, o który właśnie zamierzam zaapelować.

Hasełka "przeciwko imigrantom" i inne bzdety, nie mają szans przebicia. W tej materi zrobimy to, co każe nam UE i manifestacja nic nie zmieni, niepotrzebnie wydeptane kilometry i niepotrzebnie zdemolowane pokojowo pół miasta.

Idźcie i domagajcie się, ale czegoś zupełnie innego. Czegoś, co ma jakiekolwiek szanse powodzenia. Czego Unia nam chyba nie zabroni.

Domagajcie się zdecydowanie łatwiejszego dostępu do broni i całkowitej zmiany przepisów o obronie koniecznej.

Walczcie nie o to, żeby imigrantów nie wpuszczać - bo na to nie ma szans. Walczcie o swoje prawo do obrony. Pozwólcie im u nas mieszkać - bo czemu nie? Nie pozwólcie im za to zrobić nam drugiego Lesbos czy Paryża.

A przy okazji, w razie jakiegoś innego, poważniejszego konfliktu nie bedziemy musieli liczyć na nasze oba czołgi - znacząco obronimy się sami.

O to walczcie i tego żądajcie.

Oczywiście, jednocześnie trzeba zaostrzyć kontrole i kary, żeby broń nie była wykorzystywana do akcji typowo rasistowskich, a wyłącznie do obrony. Ale to da się zrobić.

sobota, 5 września 2015

Uchodźcy - proste rozwiązanie

Tak sobie czytam i czytam, co ludzie wypisują na temat fali uchodźców - lub jak kto woli imigrantów - zmierzającej w naszym kierunku. Czytam argumenty zwolenników i  przeciwników ich przyjęcia i tak się zastanawiam - a czy nie można tego załatwić w najprostszy możliwy sposób? Czy musimy zawsze na siłę być "demokratyczni"?

Ten kraj wymaga nakładów finansowych w zupełnie innych obszarach i sądzę, że nawet najzagorzalsi zwolennicy przyjęcia uchodźców to widzą. Sądzę też, że widzą i wiedzą, że ich przyjęcie MUSI nieść zagrożenia dla naszego porządku i bezpieczeństwa (nie twierdzę, że to sami terroryści, ale twierdzę, że terroryści musieliby być idiotami, żeby nie skorzystać z tak świetnej okazji do całkowicie legalnego dostania się do krajów europejskich, na tychże krajów - o ironio - koszt).

Rzecz jest więc tak banalna, jak banalne jest przygarnięcie psa ze schroniska (to nie miało na celu rasistowskiego porównania, porównuję sytuację, nie istoty, których dotyczą). Chcesz mieć u siebie w domu? W porządku! Ale w porządku pod warunkiem, że:
a) poniesiesz nakłady finansowe z własnej kieszeni
b) odpowiadasz karnie, kiedy Twój podopieczny coś odjebie.

Szybciutko - niech zwolennicy wpisują się na listy, potem określi się składkę od łebka (wysokość zależna od wzoru "ilość kasy potrzebna na przyjęcie uchodźców/liczba zwolenników), podpisze stosowne umowy. I jak któraś z tych nieszczęsnych kobiet z dzieckiem, do złudzenia przypominająca 20-paro letniego nieroba, się wysadzi gdzieś w Polsce, to osoby z umowami z własnej kieszeni pokrywają wszystkie koszty - odszkodowań, remontów, odbudowy, etc.

Nie? Dlaczego nie? Dlaczego JA mam za to płacić?
Ja wziąłem psa, leczę go i karmię na własny koszt, a jak kogoś pogryzie to ja odpowiem, a nie "społeczeństwo" tudzież "skarb państwa".

Państwa, którego - pamiętajmy - zupełnie na to nie stać.

środa, 12 sierpnia 2015

Profanacja znaków narodowych - równi i równiejsi?

Od rocznicy Powstania Warszawskiego minęło już parę dni, ale w dniu obchodów tknęła mnie taka myśl: jak to jest z tą profanacją znaków narodowych? I co w ogóle jest znakiem narodowym?

Oczywiście prawodawstwo w tej materii coś tam zakłada, na pewno znakami chronionymi są flaga czy godło. Ale co z takim symbolem Polski Walczącej, czyli charakterystycznej litery P z "kotwicą"?

No właśnie. Nie wiem, czy prawo chroni ten znak w jakiś szczególny sposób, jednak chyba większość osób się zgodzi, że jest on ważnym symbolem narodowym. I jako taki nie powinien być profanowany.

Idźmy dalej - a co to w ogóle znaczy "profanacja"? Poza przykładami drastycznymi a oczywistymi, jak niszczenie, smarowanie gównem, mazanie farbą itd. Co jeszcze może być profanacją? Czy możemy nią nazwać - na przykład - zestawianie takiego znaku na jednym obrazie z symbolem, na przykład, wrogiej ideologii?

Dajmy na to, że zakładam koszulkę, na której znajduje się znak PW w sąsiedztwie sierpa i młota. Albo swastyki. Oczywiście skomponowane tak, aby dać do zrozumienia, że te symbole się łączą.

Czy to profanacja? Osobiście sądzę, że tak. Samo Powstanie można oceniać różnie, jednak ten symbol jest dla Polaków czymś zgoła świętym. Czy zatem zestawienie go i przyrównanie do innego symbolu, symbolu obcej i rdzennie wrogiej ideologii jest w porządku?

Większość odpowie, że nie jest w porządku, ba - jest bardzo chujowym posunięciem. Posunięciem, od którego narodowcy zaszczekaliby się na śmierć.

Dlaczego więc sami narodowcy ten znak, znak Polski Walczącej, profanują? Dokonując wymienionego powyżej zestawienia z symbolem z gruntu złej i wrogiej ideologii?

Dlaczego profanują go zakładając koszulki ze znakiem PW i krzyżem? Im wolno profanować?